Spotkałem się ostatnio z klientem, który planuje zaciągnąć kredyt mieszkaniowy we Frankach. Obecnie jest to znacznie utrudnione a porównując to do sytuacji w 2008 roku praktycznie niemożliwe dla większości zainteresowanych. Usłyszałem od niego, że trzeba było być nienormalnym, żeby brać kredyt jak frank był taki tani i ludzie są sami sobie winni. Cóż, codziennie spotyka się mądrych po fakcie.

W 2008 roku mieliśmy rekodrowo silną złotówkę, obecnie w 2010 roku mamy rekordowo słabe euro. O ile słabość euro jest zupełnie niezależna od czynników wewnętrznych w naszym kraju, o tyle wartość złotówki względem franka była przez lata pod silną presją, właśnie ze względu na kredyty zaciągane w tej walucie. Każdy kredyt zaciągany we franku, musiał trafić na rynek walutowy co przy każdej takiej transakcji w jakimś niedużym stopniu wpływało na spadek franka i umocnienie złotówki. Jednak przy skali tego zjawiska, frank szwajcarski znajdował się pod wyraźną presją. Obecnie sprzedających nie ma, bo nie ma już takich kredytów i frank względem złotówki powtarza ruchy jakie obserwujemy na EUR/CHF i to uważam za najważniejszy powód tak dużego umocnienia względem złotówki.